Komentarze: 2
- Telewizor -
Od kiedy sięgam pamięcią w moim domu rodzinnym zawsze stał telewizor.
Ojciec naczelnik wydziału organizacji, planowania i normowania pracy w jednym
ze znaczących zjednoczeń przemyslu chemicznego, matka samodzielny referent do
spraw ekonomicznych , należeli do tej tak zwanej inteligencji pracującej.
Nie było luksusów, ale mówiąca skrzynka z ruchomym obrazem wychowywała się ze mną.
Wzrastaliśmy razem w zależności odwrotnie proporcjonalnej.
Z czasem ... ja rosłem a ona malała.
Była jak łyżka czy widelec. Tyle ze jej miejscem był pokój a nie kuchnia.
Max przysłał dwóch młodych chłopaków, którzy parskając i potykając się na pofalowanej
wykładzinie kuchennej wnieśli... monstrum.
Gabarytami przypominało to coś z napisem Grundig, „Odre ” pierwszą polską maszynę
cyfrową żywiącą się bitami zapisywanymi na taśmie perforacyjnej.
Postawiliśmy nasz nowy nabytek na jednym „ coś ”.
Zainstowaliśmy antenę pokojowa, która Max dołączył do przesyłki.
Z mega-tv popłynął najpierw głos i po kilkunastu sekundach zaczął się przebijać
systematycznie wzmacniając ostrość obraz.
Maciek zszedł na dół do sklepu. Kupił chleb i 2 l. butelkę wina wytrawnego.
- Co to jest? – zapytałem zdziwiony patrząc na ogrom szkła i zawartości.
- Hehe. Krowa. Króweczka kochana.
Nie wiedziałem jeszcze, ze ta nazwa jest płynnym sztandarem Polaków w Wiedniu.
Znów mieliśmy. Na wieczór butelkę łez i śmiechu.
Za szybą naszego TV biegał zminiaturowany jeden z beatlesów, chowając się w popielniczce.
Z głośnika płynęły słowa:
- Help me if you can, I'm feeling down
Facio w monitorze truchtał nagutki zasłaniając się biletem komunikacji londyńskiej.
Z głośnika dalej płynęły słowa:
- Won't you please, please help me.
Patrząc na to wszystko zaciskał mi się żołądek z niesmakiem.
Poczułem się znów mały w obliczu konfrontacji z monstrum.
Moja dusza była gola.
Nie miałem na bilet tramwajowy żeby ją czymkolwiek okryć.
bogbag